wtorek, 31 stycznia 2012

Pamiętnik Luce rozdział 6

Witajcie! Dziś wam serwuję szósteczkę. Co do siódemeczki to nie wiem ale mam ferie zimowe to pewno jeszcze we ferie kolejny rozdział się pojawi.



Miłego czytania ;***




Minął tydzień. Wyszłam ze szpitala. Ale mama powiedziała, że jeszcze zostanę przez piątek w domu bo nie opłacało iść się na jeden dzień. Martin nadal nie wybudził się z śpiączki. Lekarze nie potrafili nic powiedzieć. Gdy wróciłam do domu zastała mnie miła niespodzianka. W środku domu wisiał szyld “ Witaj w domu” i moja przyjaciółka Aria razem tortem. Przywitałam się z nią. Aria codziennie przychodziła do mnie do szpitala po szkole. Ja gdy czułam się bardziej na siłach to odwiedzałam wiecznie śpiącego Martina. Spał spokojnie. Wyglądał jak anioł. Był aniołem. Dla mnie.
Lekcje nadrobiłam bez problemu. Aria w piątek przyniosła mi kolejne lekcje. Jeszcze gdy ta była w szkole poszłam odwiedzić Martina. Nadal spał… Powoli zaczynało mnie to martwić.
Poszłam do lekarza wypytać się o stan zdrowia Martina ale lekarz odprawił mnie z formułką “ Informacji o stanie pacjenta mogę udzielić tylko rodzinie” Myślałam, że mnie coś trafi na miejscu. Zła powróciłam do sali by zostać jeszcze przy nim.


Poniedziałek, 2 dni później.


Rano do szkoły odwiozła mnie mama nadal w obawie o moje zdrowie. Lekcje zaczęły się o 9 i pierwszą lekcją była historia. Normalnie myślałam, że zasnę na tej lekcji. Po historii lekcje mijały dość szybko. Może dlatego, że były mniej przynudzające… Po lekcjach zamiast do domu udałam się do szpitala. Pielęgniarki wpuściły mnie do sali Martina bezproblemowo. Może dlatego, że mnie już tu znały. Weszłam do małego, pomalowanego na biało pomieszczenia, w którym pikały różne aparatury do których Martin był podłączony i od razu skierowałam się ku jego łóżku. Torbę zostawiłam gdzieś w kącie i usiadłam się do niego na łóżko. Po chwili zaczęłam głaskać jego włosy.. Tak ślicznie spał.. Skoro spał to nie powinien wiedzieć o tym - pomyślałam i złożyłam delikatny pocałunek na jego ustach. A potem jeszcze jeden na czole. Zaczęłam opowiadać mu o szkole ponieważ nie wiedziałam o czym mogę do niego mówić.
Gdy usłyszałam jakieś kroki na korytarzu zbliżające się do sali postanowiłam usiąść na krześle i poprawiłam mu pościel by nie było śladu. Po jakiejś długiej chwili drzwi się otworzyły. Weszli przez nie Państwo Fitz.
- Dzień dobry państwu. - powitałam ich przyjaźnie i każdemu z nich podałam rękę wstając przy tym.
- Witaj Luce. - odpowiedział pan i pani Fitz.
Byli to naprawdę uprzejmi ludzie i bardzo ich lubiłam. Stwierdziłam iż pewno chcieliby pobyć ze swoim synem sam na sam to postanowiłam pójść już sobie.
- Ja już chyba pójdę bo i tak dość długo tu jestem i pewno mama zaczyna się o mnie niepokoić. Było miło państwa spotkać. - powiedziałam uprzejmie. - Mam pytanie..- powiedziałam niepewnie nie wiedząc jaką otrzymam odpowiedź.
- Śmiało pytaj drogie dziecko. - powiedział pan Fitz.
- Chciałabym się zapytać czy wiedza coś Państwo na temat zdrowia Martina bo gdy ja się pytałam lekarza nic mi nie odpowiedział..
- Lekarze nam też niewiele mówią bo sami nic dokładnie nie wiedzą. Powiedzieli, że jeśli Martin nie wybudzi się przez najbliższe dwa tygodnie sami postarają się go wybudzić ze śpiączki. - poinformowała mnie pani Fitz.
- Ahaaa. Dziękuję za informacje. Musimy być dobrej nadziei. - powiedziałam i uśmiechnęłam się do nich. - Miło było spotkać państwa. Dowidzenia. - pożegnałam się podając też rękę.
- Ciebie również było miło zobaczyć. - powiedzieli.
Pomyślałam, że może mama zaczyna się już o mnie trochę martwić bo zaczynało już zmierzchać a mnie nadal nie było w domu a nie wiem czy mama już wróciła z pracy.


Po jakiś 30 minutach byłam już w domu.


Gdy weszłam do domu od razu mama wyszła z kuchni by mnie przywitać, wypytać co w szkole i pewno ochrzanić, że nie dawałam żadnego znaku, że później wrócę do domu albo coś.
- Dziecko gdzieś Ty tyle czasu była? Już zaczynałam się o Ciebie martwić. - powiedziała i przytuliła mnie.
- Mamooo. Udusisz mniee… - zażartowałam. - Byłam u Martina w szpitalu i się troszeczkę zasiedziałam u niego a potem spotkałam jeszcze państwa Fitz i trochę rozmawiałam z nimi.
- Rozbierz się kochanie a ja w tym czasie wstawię wodę na herbatę.
- Ja poproszę kawę. - zaprotestowałam. Niezbyt przepadam za herbatą.
- Luce przecież wiesz, że powinnaś ograniczyć kofeinę.
- Oj no mamooo ja wiem… tylko… kiedy indziej. - powiedziałam i uśmiechnęłam się.
- Ale jak będziesz starsza to nie narzekaj, że cię żołądek boli od kawy albo coś.
- Nie ma sprawy. - odpowiedziałam.
Po 5 minutach czułam zapach świeżo zaparzonej kawy. Weszłam do kuchni po kubek z moją ‘ ambrozją ‘ i poszłam usiąść się do salonu gdzie siedziała już moja mama.
- No więc opowiadaj jak było w szkole.
- Normalnie tylko się trochę pytali o szczegóły wypadku i w ogóle ale ich zbyłam tekstem, że nie chce o tym gadać i dali mi spokój. Naprawdę nie chciałam o tym mówi bo wtedy przypomina mi się zakrwawiona twarz Martina.
- A co u niego? - zapytała.
- U niego bez zmian. Lekarz mi nic nie powiedziała ale spotkałam państwa Fitz i od nich się dowiedziałam czegoś. Lekarze nadal nie wiedzą co będzie z Martinem. Powiedzieli, że jeśli przez najbliższe dwa tygodnie nie wybudzi się to sami się postarają się go jakoś wybudzić. Ale co dalej to nie wiadomo.
- Ochhh…. Oby wszystko było dobrze. - powiedziała i przytuliła mnie.
- Mamo tylko, że ja się czuję winna temu. - powiedziałam i się rozkleiłam.
- Dziecko ale to nie Twoja wina ani wina Martina. - powiedziała i mnie ponownie przytuliła.
- Ale jeśli nie wyciągnęłabym go na zakupy to nic by się nie stało…
- A skąd miałaś wiedzieć, że coś się stanie córuś. A właśnie. A propo wypadku. Przyszło zawiadomienie z sądu o tym, że rozprawa się odbędzie dopiero gdy Martin się obudzi i będzie mógł zeznawać. Do tego czasu sprawca wypadku nadal będzie przebywał w areszcie sądowym.
- Aha. To dobrze, że poczekamy również na jego zaznania. Jestem zmęczona. Pójdę się położyć. - powiedziałam i odstawiłam kubek do zlewu. - Dobranoc mamo.
- Dobranoc kochanie odpowiedziała i włączyła telewizor.
Byłam zmęczona, poszłam do łazienki z zamiarem wzięcia prysznica i ogarnięcia się do snu.
Gdy wyszłam z łazienki położyłam się do łóżka i od razu zasnęłam…




_____________________________
Błędy nie sprawdzone, pewno nigdy nie sprawdzę xD
xoxo Draqula

Brak komentarzy: