piątek, 13 stycznia 2012

Pamiętnik Luce rozdział 4

Przepraszam za tak długą przerwę. Mam nadzieję, że następny rozdział pojawi się szybciej ale co ja na to mogę poradzić jak mnie opuściła wena :(

Enjoy :**




Nim się zorientowałam było już po 17, więc pomyślałam, że jest czas na jakąś kawę. Zeszłam na dół żeby sobie ją zaparzyć. Nasypałam kawy do kubka, wstawiłam wodę i tylko czekałam aż się zagotuje. W między czasie poszukałam czegoś słodkiego do kawy i usłyszałam dzwonek do drzwi. Byłam ciekawa kto to jest bo przecież nikogo nie zapraszałam. Chyba, że to moja cudna przyjaciółka, która olała nasz wieczór filmowy nawet nie wiem z jakiego powodu… Ahh. Zdarza się - pomyślałam. Poszłam w końcu otworzyć te drzwi, gdy je wreszcie otworzyłam byłam lekko zdziwiona co tu robi mój sąsiad, Martin.
- O hej! Nie spodziewałam się Ciebie - uśmiechnęłam się - Wejdziesz? Właśnie robię kawę.
- Jasne. Z miłą chęcią - odpowiedział.
- Usiądź - oznajmiłam przyjaźnie - Co u Ciebie? -zapytałam
- Wszystko okej. Właśnie nudziło mi się troszeczkę. A u ciebie?
- A może być.
Gdy zagotowała się woda to zalałam kawy i zaniosłam je nam do salonu.
- I jak tam rozpakowywanie idzie? - zapytałam
- Część już rozpakowałem. Reszty to już mi się nie chciało. Przeważnie lubię samotnię ale dziś jakoś nie. Wolę pobyć w Twoim towarzystwie - uśmiechnął się.
Nie wiem dlaczego ale jak on się uśmiecha to pode mną się kolana uginają.
- Ejj a może byśmy skoczyli do centrum handlowego na jakieś zakupy? Co ty na to ? - zapytałam.
- Z miłą. I tak miałem w planach wybrać się na jakieś zakupy. - odpowiedział.
- To co wypijemy kawkę to skoczymy moim samochodem chyba, że chcesz iść pieszo. - oznajmiłam i zażartowałam.
- No okej. Ale dasz poprowadzić? - zapytał ze swoim uśmiechem.
- A masz prawo jazdy?
- Mam - odpowiedział
- Więc zgoda. - powiedziałam



20 minut później



Skończyliśmy pić kawę i Martin zaczął rozmowę:
- To co. Ja skoczę po kasę i dokumenty i za 5 minut spotkamy się przed garażem, co? - powiedział
- Jasne.
Wychodzą zawołał przez drzwi ,, Do zobaczenia’’


Sześć minut później stałam już przed swoim garażem z zamiarem wystawienie samochodu ale czyjeś ręce zakryły moje oczy.
- Zgadnij kto to?- zapytał żartobliwym głosem
- Hmmmm….. Niech pomyślę… ?
- Nieee…
- Mikey?
- Nieee..
- Ezra?
- Nie, nadal nie trafiłaś - zaczął się śmiać a ja się celowo bawiłam z nim w tą gierkę.
- To może Martin?
- A wiesz, że wydaje mi się, że tak. - zaczął się śmiać i wziął ręce z moich oczu. - To co jedziemy ? - zapytał
- Jasne, masz kluczyki. - rzuciłam mu kluczyki a on wystawił samochód i od razu otworzył mi drzwi ze strony pasażera i sam usiadł się za kierownicą.
- Tylko obiecaj mi że będziesz ostrożny z samochodem bo go ostatnio tuningowałam i nie chcę by się zepsuł od razu - powiedziałam
- Jasne, będę uważał - uśmiechnął się - Tylko będziesz musiała mi mówić gdzie mam skręcić bo nie znam jeszcze okolicy.
- Ok..



Muszę przyznać, że Martin to dobry kierowca. Prowadził spokojnie i opanowanie. Był uważny. Nie rozpraszał się zbytnio i dobrze słuchał moich wskazówek. Jazdę umilała nam muzyka lecąca w radiu. Lecz nagle parę metrów przed nami znalazł się samochód. Zbliżał się z ogromną szybkością. Aby uniknąć czołowego zderzenia Martin skręcił do rowu przy czym przy okazji stracił panowanie nad kierownicą i z impetem uderzyliśmy w drzewo. Ktoś wezwał policję i karetkę. Jego poduszka powietrzna nie otworzyła się. Nie wiem dlaczego…..
Uderzył mocno głową o kierownice. Z jego głowy leciała mocno krew. Byłam przerażona tym widokiem. Bałam się, że on…. Że mogę go stracić… Po chwili usłyszałam nadjeżdżającą karetkę pogotowia. Zrobiło mi się ciemno przed oczami.. Musiałam zemdleć.


Po jakimś czasie… około 2 godzin


Obudziłam się w białym pomieszczeniu gdzie bardzo mocno raziły jarzeniówki. Nad moją głową pikała jakaś aparatura lecz nie byłam w stanie otworzyć oczu przez to światło. Próbowałam sobie przypomnieć co się stało lecz nie mogłam z początku. Dopiero po chwili docierały do mnie wspomnienia z tamtego zdarzenia. Teraz już wiedziałam gdzie się znajdowałam. Leżałam w szpitalu. W pojedynczej sali.. Ale gdzie jest Martin?! Przeraziłam się bo przypomniała mi się jego twarz cała zakrwawiona… Przeraziłam się czy on …
Po chwili przyszła do mnie pielęgniarka i gdy zauważyła, że się obudziłam zawołała lekarza. Gdy przyszedł doktor zbadał mnie trochę oraz wypytał jak się czuję. Odpowiedziałam, że jestem nadal w szoku i nie pamiętam wszystkiego dokładnie.
- Panie doktorze.. - zapytałam
- Taaak.?
- Czy ten chłopak, ten co został przywieziony ze mną…. Martin… Czy on ….

Nie byłam w stanie nic dalej powiedzieć. Po prostu rozryczałam się…



_______________________________

PS. Przepraszam za błędy które nie są sprawdzone
xoxo Draqula
Pozdrawiam ;***

1 komentarz:

Marta ;) pisze...

Super rozdział. Ciekawe co z Martinem... Z niecierpliwością czekam na kolejny. ;)