sobota, 29 października 2011

Pamiętnik Luce rozdział 3

Gdy woda gotowała się ja w tym czasie wstawiłam różę do wazonu z wodą.
Woda się zagotowała a ja zalałam kawy i wzięłam je do salonu gdzie Martin nadal rozpalał ogień w kominku.


- Trzymaj. - powiedziałam. - Ale uważaj bo gorące jest. - uśmiechnęłam się.
- Dziękuje.
- Więc może mi coś opowiesz o sobie? - zapytałam.
- A co byś chciała wiedzieć? - zapytał uśmiechając się.
- No nie wiem. Jakiej muzyki słuchasz. Jakie lubisz filmy…- odpowiedziałam.
- Przede wszystkim słucham rocka. Również metalu ale w mniejszym stopniu. Najlepiej lubię oglądać horrory lub jakieś fajne komedie romantyczne. - zaśmiał się, mówiąc to o komediach romantycznych zauważyłam, że się trochę speszył bo dostał rumieńce na twarzy. Muszę przyznać, że wyglądała z nimi uroczo.
- Żartujesz? - zdziwiłam się. - Wiesz, że mamy te same zainteresowania? Ja uwielbiam 30 secondo to mars, my chemical romance i wiele innych. Z metalu to najbardziej metallicę, inne też słucham ale rzadziej. Bardzo lubię horrory, komedie romantyczne też, ale tylko jak są ciekawe.
- To super Nie myślałem, że tak szybko znajdę kogoś o podobnych zainteresowaniach. W innych szkołach nigdy nie miałem przyjaciół. - zrobił pauzę. - Każdy mnie uważał za odludka. Nie wiem dlaczego… Bolało mnie to. - znów się zawiesił - Ludzie mnie w ogóle nie znali a i tak zepchnęli mnie na margines społeczny bez powodu. Między innymi cieszę się, że się przeprowadziliśmy do innego miasto, będę chodził do innej szkoły.. Może teraz moję życie się zmieni. Mam taka nadzieję, że w innej szkole znów nie będę upokarzany ani zepchnięty na margines. Dlatego bardzo się cieszę, że ciebie poznałem, Wydajesz mi się być naprawdę bardzo miłą i uprzejmą osobą. Bardzo się cieszę, że mi również pomożesz. - powiedział i trochę posmutniał.
- Hej. Uśmiechnij się. - starałam się go pocieszyć - Zobaczysz, wszystko się ułoży. - powiedziałam i objęłam go po przyjacielsku.
Nie wiem, może nie powinnam, ale poczułam, że muszę to zrobić. Po prostu jak przyjaciółka. Choć nie byliśmy przyjaciółmi.
- Dzięki za pocieszenie - powiedział.
Potem nawet nie wiem jak długo gadaliśmy. Czas bardzo szybko mi upływał.

Z nim się świetnie dogadywałam. Martin jest świetną osobą, mamy podobne zainteresowanie muzyczne i w ogóle. Naprawdę ciesze się, że go poznałam…

Nawet nie wiem kiedy ale na zegarze wybiła godzina prawie 24. Bardzo się zagadaliśmy, ale nikomu to nie przeszkadzało… Mi się nie chciało spać, jemu również nie.

Przez ostatnie kilka minut milczeliśmy. Nikt z nas nie rozdarł swym głosem ciszy panującej wokół nas. Nagle mój towarzysz się odezwał trochę smutnym głosem uprzednio spoglądając na zegarek:
- Kurcze… Zrobiło się już strasznie późno. Raczej już pójdę.. - powiedział i zaczął się zbierać..
- Fakt - powiedziałam i odprowadziłam go do drzwi.
- Dzięki za spędzony fajnie czas - powiedział i się uśmiechnął..
- Ja też dziękuję. - odpowiedziałam.
- Jesteś jutro zajęta? -zapytał.
- Hmmm. Nie wiem.. Raczej nie..
- To może znów się wybierzemy na jakiś spacer albo coś w tym stylu?
- Jasne. To do jutra!
- Do jutra. - odpowiedział i poszedł w kierunku furtki a ja nadal stałam w drzwiach i mu się przyglądałam.

Zamykając furtkę odwrócił się i mi pomachał bo pewno słyszał, że nie zamknęłam drzwi. Odmachałam mu.


Gdy zamknęłam drzwi na klucz i posprzątałam w salonie i zgasiłam ogień w kominku spokojnie mogłam udać się do swojego pokoju na górze.. Wchodząc do niego poczułam uderzenie świeżego powietrza z jakim spotkałam się otwierając drzwi aby się pożegnać z Martinem. Położyłam się na łóżko z zamiarem pomyślenia, lecz nim zauważyłam zasnęłam ze zmęczenia wtulając się w bluzę chłopaka. Bardzo ładnie pachniał. Fakt dzień był bardzo męczący pomijając przyjemnie spędzony wieczór. Gdy rano się obudziłam usłyszałam, że mama już wróciła bo ktoś się po kuchni krzątał. Wstałam ostatni raz się wtuliłam w bluzę chłopaka zaciągając się jej zapachem. Zdjęłam ją i poszłam do łazienki aby wziąć prysznic i uczesać się. Gdy zeszłam na dół było około godziny 11 i przyjemnie pachniało jajecznicą.
- Cześć mamo. - powiedziałam
- Cześć kochanie. Jak tam?
- Wszystko w porządku.
- Chcesz śniadanie?
- Tak. Poproszę. - mówiąc to wstałam w celu zrobienia kawy.
Po chwili gdy zagotowała się woda i upijałam jej pierwsze łyki powiedziałam :
- Nie ma to jak świeża kawa z rana.
- Kochanie dobrze wiesz, że nie powinnaś pić tyle kawy. - powiedziała moja mama troskliwym głosem.
- Ojj mamuś. Bez przesady… Nie piję jej aż tak dużo.
- Jak sobie chcesz ale jak będzie cię coś boleć to się przekonasz, że cię ostrzegałam.
- Doobrze mamooo..- Usiadłam i zabierając się za śniadanie. Gdy skończyłam, włożyłam brudne naczynia do zmywarki i poszłam do siebie na górę. Mama dziś szła na popołudnie do pracy więc znów miałam luz. . Usiałam na łóżku opierając się o ramę łóżka postanowiłam poczytać książkę. Przed 15 moja mama przyszła oznajmić, że wychodzi do pracy i będzie około 24 bo kawiarnię zamykają o 23 a trzeba jeszcze posprzątać. Zapytałam czy mam ją odebrać ale powiedziała, że ją koleżanka odwiezie. Gdy zamknęła drzwi wróciłam do swojej książki. Nie zważając na czas zaczytałam się w swej lekturze.

Brak komentarzy: